Skip to content

Podlaskie Stowarzyszenie Pamięci Zesłańców Sybiru

Sybiracy Białystok

WIERSZE

Posted on 24 lutego, 202317 sierpnia, 2023 By Bogdan Antoniuk
 
„Samorub” – więzień ucinał sobie palce aby uniknąc pracy i dostać się do szpitala obozowego. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Ks. Łukasz Krzanowski MS – Syberyjskie Anioły

Odeszli zabrani przemocą, z uścisków domowych pieleszy.

We łzach powiezieni gdzieś nocą, może ich podróż ucieszy.

Stłoczeni w ciemnościach wagonów, jak sople zawisłe w powietrzu,

W tą otchłań nieludzkom rzuceni, przez tych bez serc i sumieni.

I w tajgach, w pustkowiu, wśród mrozu, ciosali swoje przetrwanie,

By pamięć ponieść o sobie i o tych co nie przetrwali.

Wierszami, pieśniami sławieni, w historiach krwią nasiąkniętych,

Stoją teraz jak drzewa, wspięte wysoko do nieba.

Spocznijcie już teraz w pokoju, w niebiosach pośród aniołów,

A Pan Bóg wam rany uleczy, i za cierpienia pocieszy.

I Alleluia śpiewajcie, pieśń zwycięzców i świętych,

I w szatach białych zatańczcie, radośnie jak małe dzieci.

I Alleluia śpiewajcie, pieśń zwycięzców i świętych,

I w szatach białych zatańczcie, radośnie jak małe dzieci.

Ku wiecznej pamięci wszystkich, którzy doświadczyli całej tej „Golgoty Wschodu”, przeszli tym szlakiem „syberyjskiej tułaczki” piosenkę swoją z serca ofiarowuje

Ks.Łukasz Krzanowski.

Tadeusz Witos – w rocznicę deportacji

Usiądź Sybiraku, wygodnie w fotelu

I powspominaj, mój ty drogi przyjacielu,

Jak w mroźny luty przed wieloma laty

Wieziono nas na Sybir, w łagry lub za kraty,

Bez sądu i wyroku, daleko od kraju

W odległe, śnieżne miejsca sowieckiego „raju”.

Tam pracowałeś ciężko o głodzie i chłodzie,

Codziennie i bez przerwy przez dwanaście godzin.

Kopałeś złoto, węgiel, rudę i kamienie,

Rąbałeś las gdzieś w tajdze, w jakimś Jakszardenie,

Spławiałeś drewno rzeką, rżnąłeś je w tartaku

Na deski, bale, belki. Biedny Sybiraku – 

Pracowałeś w kołchozach w polu, zwierząt chowie

Od świtu aż do nocy, bez względu na zdrowie.

Łowiłeś w stawach ryby, budynki stawiałeś

Chociaż na budownictwie niewiele się znałeś.

Układałeś przez tundrę kolejowe szlaki

Cierpiąc głód, chłód, robactwo i przeróżne braki.

Słałeś gęsto trupem swych przemarszów drogi

Z obozu do obozu, ledwie ciągnąc nogi.

Gdy siły opuściły, wstać nie było mowy,

„Strełok” skracał ci życie, strzelając w tył głowy,

Lub dobijał bagnetem. Nie było pogrzebu,

Ni grobu, ni tabliczki, ni znaku żadnego.

Kto spoczywa? Co zrobił? Świat walił się na Ciebie.

Sam byłeś za swym losem, wciąż marząc o chlebie.

Mimo ogromu nieszczęść, biedy, beznadziei,

Nie zwątpiłeś, wierzyłeś i pełen nadziei

Byłeś, że Polska będzie, że wrócisz do Kraju

Wolnego, szczęśliwego, bez złych obyczajów,

Więzień, łagrów lub zsyłek, tułaczej niedoli.

Słowem, tego wszystkiego, co dotąd nas boli.

Wtem nagle „druzia”, którzy Polskę podzielili,

Jak słusznie przypuszczałeś, za łby się chwycili.

Runęły na Sowiety ogromne armady,

Cofała się „Czerwona”, nie dając im rady.

I pewnie by tę wojnę Rosjanie przegrali,

Gdyby nie pomoc USA. Dotąd wszechmocny Stalin

Zaradzić nie potrafił. Zamilkł na dni siedem.

Druh Hitler podle zdradził, on pozostał jeden.

„Po radio” wezwał do walki w Rosiji obronie

Cały naród radziecki. Odtąd we krwi tonie

Coraz to większy obszar Azji i Europy.

Zda się, że świat cały zawojują szkopy.

Bezdroża Rosji, śnieg, mróz oraz sroga zima –

Tego ani sprzęt, transport ni Wermacht nie strzymał.

„Blitz Krieg” zawiódł zupełnie. Przyszedł czas odwrotu,

Wielkich bitew, okrążeń, lądowań, nalotów.

I tak aż do Berlina. W bunkrze osaczeni –

Hitler skończył tragicznie, „Partengenossen” powieszeni.

Tuż po ataku Niemców Sikorski i Stalin

Mimo dawnych urazów znów się dogadali :

Zwolnić wszystkich Polaków z łagrów, kryminałów,

Zwrócić obywatelstwo polskie i wolność dla Kraju.

Uzgodnili tworzenie oddziałów wojskowych.

Ty pierwszy się zgłosiłeś, jak zawsze gotowy

Bić się, a nawet polec w obronie wolności

Ręka w rękę z Ruskimi, choć tyle podłości

Tu nas obu spotkało. Odtąd na południe

Ciągną chłopcy do woja, choć i tam nie cudnie.

Epidemie tyfusu, żółtaczki, czerwonki,

Sowieckie prowokacje, Stalina nagonki

Na rząd polski w Londynie. Winna Polska była,

Że w ruską wersję Katynia nigdy nie wierzyła,

Że chciała dociec prawdy, wszak byli świadkowie,

Że do jeńców w tył głowy strzelali Ruskowie.

Brak żywności dla wojska, sprzętu, uzbrojenia,

Komplikowały życie, utrudniały ćwiczenia.

Przez nie nastąpił wyjazd Drugiego Korpusu.

Tyś nie zdążył wyjechać. Choroba tyfusu

W tym Tobie przeszkodziła. Ja jechałem dalej,

Przez Iran, Irak, Egipt do słonecznej Italii.

Tam z Andersem walczyłem pod Monte Cassino,

Ty z Berlingiem krwawiłeś mocno pod Lenino.

Lecz nasz krew, odwaga, bohaterstwo, blizny

Nie od razu przyniosły wolność dla Ojczyzny.

W Jałcie ją ukradła podle „Wielka Trójka”,

Więc nie mogłeś powrócić do swego podwórka,

Bo znalazło się ono w sowieckim władaniu.

Ja mimo to wróciłem, Tyś trwał na wygnaniu.

I dopiero po latach, po śmierci Stalina –

Mordercy milionów, swej żony i syna,

Kiedy za Jelcyna Rosja się rozpadła,

Gdy idea komuny mocno w świecie zbladła,

Gdy w Watykanie Wojtyłę papieżem wybrano.

A on sam przyjął sobie Jana Pawła miano,

Wtedy Jaruzelski wojenny stan wprowadził,

A Lechu w Stoczni susem płot przesadził.

Gdy runął mur berliński, a Ruscy przyznali,

Że oni polskich oficerów za nic rozstrzelali,

Gdy w kraju Partia główna przestała grac rolę

I osiągnięto kompromis przy „okrągłym stole”,

Gdy „Solidarność” rządy wzięła w swoje ręce,

Choć kryzys trwa i ludzie wciąż żyją w udręce –

Ty wróciłeś zaledwie przed kilkoma laty,

Nie zastając wśród żywych ni Mamy, ni Taty,

Jednego Ci nie brakuje: swobody, wolności.

Siądź zatem wygodnie przy ciastku i kawie

By wspominać o wszystkim otwarcie, ciekawie …

„Trajlówka” – tak łagiernicy nazywali wynoszenie ściętych pni drzew do trasy leśnej kolejki. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Marian Jonkatys – Nie zdążyli do Armii Andersa

Wypuszczeni prawie po dwóch latach,

Ludzkie wraki, schorowani, zawszeni…

Że nie zeszli jeszcze z tego świata,

Swoją własną odpornością zdziwieni;

Resztę życia,

Które im ocalił W łagrach chyba jedynie cud boski

Ofiarować zdecydowali –

Na ołtarzu wolności – dla Polski!

Po lipcowej Majskiego umowie

Z generałem Sikorskim – łagiernicy,

Po amnestii – już nie „ludu wrogowie”

Tylko w walce z faszyzmem sojusznicy

Mogli jechać do Polskich Sił Zbrojnych –

Stalin zgodę dał na ich powstanie –

By z najeźdźcą mógł walczyć na wojnie

Kto udźwignąć broń jeszcze był w stanie…

I jechali… Z Kołymy, z Kotłasu,

Z mroźnych stepów i kopalń Kazachstanu,

Z tundry, z tajgi niebotycznych lasów,

Do Andersa – do Uzbekistanu!

A po drodze – z głodu, z wycieńczenia,

Z dezynterii, z tyfusu i malarii

Wytyczali mogiłami bez imienia

Polska drogę do Wolności – nowi zmarli!

Anders – w szczerość stalinowskich planów

Wobec Polski – wciąż nie mógł uwierzyć,

Więc w dwóch ratach wyprowadził do Iranu

Siedemdziesiąt tysięcy swych żołnierzy.

Także kilka tysięcy cywili

I bezdomnych sierot – polskich dzieci.

Ten exodus – choć nań zezwolili –

Wielką zdradą okrzyknęli sowieci…

Przy różnicy zdań w sprawie katyńskiej

I po śmierci Sikorskiego w Gibraltarze

Kreml układy z polskim rządem londyńskim

Zerwał i GUŁAG-iem przerwał okres marzeń!

Dla tych, którzy do Andersa nie zdążyli

I ich rodzin, z dumnej polskiej nacji

Spadkobiercy Dzierżyńskiego urządzili

Niespodziankę: słynne dni „paszportyzacji”…

Rozpłynęły się marzenia o wolności…

Choć żądano przeciez tak niewiele:

„Dobrowolnie” tylko wyrzec się polskości

I znów zostać Kraju Rad obywatelem.

Za odmowę – odpłatę w odwecie

Regulował Berii kodeks sławetny:

Do rosyjskich diet-domów – małe dzieci

A do łagrów i więzień – pełnoletni!

W tej depresji psychicznej – nikłą iskrą

Roznieciła nadzieję powrotu

Formowana pod egidą komunistów

Polska Armia i Związek Patriotów!

Choć nie byli to komuny zwolennicy

I sowieckim glejto nie dawali wiary –

Znów masowo, powtórni łagiernicy

Wstępowali pod armii tej sztandary!

W swoich sercach, pełnych obaw i trwogi,

Nie widzieli innych możliwości

Tu z Syberii do Polski – innej drogi,

Dla swych rodzin i siebie – do Wolności!

I powstała z nich Dywizja Pierwsza,

Z Sybiraków – Berlinga Żołnierze!

I zdążyli – choć nie w Armii Andersa –

Też za Polskę złożyć życie w ofierze…

Pochylmy za nich dziś w modlitwie głowy…

Gdziekolwiek Polak za Ojczyznę ginął

Jego krew miała kolor jednakowy

Jak kolor maków pod Monte Cassino!

Ci, co egzamin służby dla Stalina

Straceńczy bój pod Lenino przeżyli,

Później dotarli pod bramy Berlina

Do wyśnionej swej Polski – wrócili.

A ta Polska – wyśniona – nie-wolna raczej,

Tonąca w zdrady i kłamstwa powodzi,

Spełniła jednak część marzeń tułaczy;

Powrót z Syberii – ich i wielu rodzin!

Znajdźmy dziś, w gniewnej rewizji przeszłości,

Dla tych żołnierzy miejsce w naszych sercach;

Za ich ofiarę z życia dla Wolności!

Choć nie zdążyli do Armii Andersa!

Starowiercy odmawiali pracy w święta religijne, strażnicy „nakłaniali” ich do podjęcia pracy. „Pieczorłag” latem 1941 r.
Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Marian Jonkajtys – Marsz Sybiraków

Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi,

Z rezydencji, białych dworków i chat

Myśmy wciąż do Niepodległej szli,

szli z uporem, ponad dwieście lat.

Wydłużyli drogę carscy kaci,

Przez Syberię wiódł najkrótszy szlak

I w kajdankach szli Konfederaci

Mogiłami znacząc polski trakt…

Z Insurekcji Kościuszkowskiej, z powstań dwóch,

Szkół, barykad Warszawy i Łodzi:

Konradowski unosił się duch

I nam w marszu do Polski przewodził.

A myśmy szli i szli – dziesiątkowani!

Przez tajgę, stepy – plątaniną dróg!

A myśmy szli i szli, i szli – niepokonani!

Aż „Cud nad Wisłą” darował nam Bóg!

Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi,

Szkół, urzędów, kamienic, i chat:

Myśmy znów do Niepodległej szli,

Jak z zaboru, sprzed dwudziestu lat.

Bo od września, od siedemnastego,

Dłuższą drogą znów szedł każdy z nas:

Przez lód spod bieguna północnego,

Przez Łubiankę, przez Katyński Las!

Na nieludzkiej ziemi znowu polski trakt

Wyznaczyły bezimienne krzyże…

Nie zatrzymał nas czerwony kat,

Bo przed nami Polska – coraz bliżej!

I myśmy szli i szli – dziesiątkowani!

Choć zdradą pragnął nas podzielić wróg…

I przez Ludową przeszliśmy – niepokonani

Aż Wolną Polskę raczył wrócić Bóg!!!

Woziwoda. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Ballada zesłańców – słowa i muzyka anonimowe, powstały w roku 1940 podczas deportacji (balladę można śpiewać tak jak „Boże, coś Polskę”, ma też ona jednak swą oryginalną melodię)

Ojczyzno nasza, ziemio ukochana,

W trzydziestym dziewiątym cała krwią zalana.

Nie dość, że Polskę na pół rozebrali,

To jeszcze Polaków na Sybir wygnali.

Dziesiąty luty będziem pamiętali,

Gdy przyszli Sowieci, myśmy jeszcze spali,

I nasze dzieci na sanie wsadzili,

Na główną stację wszystkich dowozili.

O, straszna chwila, o, straszna godzina,

Rodząca swoich bólów zapomina,

Ale Wam powiem, nie zapomnę chwili,

Gdy nas w ciemny wagon jak w trumnę wsadzili.

O, żegnaj, Polsko, żegnaj, chato miła,

O, żegnaj, ziemio, któraś nas karmiła,

Żegnaj, słoneczko i gwiazdy złociste,

My odjeżdżamy z tej ziemi ojczystej.

Cztery dni polską ziemią my jechali,

Lecz żeśmy ją tylko przez szpary żegnali.

W piąty dzień sowiecka maszyna ryknęła,

Jakby każdego sztyletem przeszyła.

Mijają doby, tygodnie mijają,

Raz na dzień chleba i wody nam dają,

Mijamy Rosję i góry Uralu

I tak jedziemy wciąż dalej i dalej.

Czwartego marca stanęła maszyna

I tak już transport z nami się zatrzymał,

Jedziemy autem, a potem saniami,

Przez śnieżną tajgę, rzekami, lasami.

Oj, smutna była nasza karawana,

„kipiatku” z chlebem dali nam co rana,

Dzieci zmarznięte z sani wypadają,

A na noclegach umarli zostają.

O, Polsko piękna, ziemio nasza święta,

Gdzie Twoje syny, gdzie Twoje orlęta?

Dzisiaj w sybirską tajgę przyjechali.

Czy będziem Ciebie kiedy oglądali?

Słoneczko złote smutno nas witało,

Gdy do baraku rano zaglądało.

Dwie białe trumny sosnami ubrane,

Nad nimi matki klęczą zapłakane.

Jesteśmy sami, straż nas zostawiła,

bo cóż tu będzie koło nas robiła?

Świat nam zamknęli, wszędzie lasy, drzewa,

Nawet ptaszyna nam tu nie zaśpiewa.

Zima, śniegi straszne, w lesie ciężka praca,

Głód i tęsknota bardzo nas przygniata,

Tyfus okrutny wśród ludzi się szerzy,

Co dzień to więcej pod sosnami leży.

I przyszła wiosna, słońce zajaśniało,

Lecz u nas wcale nie poweselało,

Tylko po lesie słychać głos płaczący:

„O, Jezu Chryste, w Ogrójcu mdlejący!”.

Polska Królowo, zlituj się nad nami,

Nad polską ziemią i nad Polakami,

Powróć nas, powróć do ziemi ojczystej,

Królowo Polski! Panienko Przeczysta!

Maria Niwińska – Wierzę, że wrócę…

Wierzę, że wrócę i tym tylko żyję,

Że mnie przyjaciół powitają dłonie,

Że duszę z brudów tułaczki obmyję,

Kiedy mnie pierwszy polski wiatr owionie.

Choć może na mnie dom własny nie czeka,

Ani rodzina, wracać się nie boję.

W każdym bliskiego napotkam człowieka,

Ziemia i drzewa, i w krąg wszystko moje.

Wierzę, że do swej piersi mnie przytulisz,

Jak dobra matka wracające dziecię,

Co chociaż świstu nie słyszało kuli,

Lecz dosyć spiło goryczy po świecie.

Serce mi tęsknota przeżarła,

Łzy z ócz płynęły na jawie i we śnie.

Wierzę, że moja dusza obumarła

Na twoim łonie matko, znowu wskrześnie.

Wstanę i krzyż swój wezmę na ramiona,

A gdy mnie pierwszy polski deszcz obmyje,

Znów drgnie do życia dusza umęczona.

Wierzę, że wrócę i tym tylko żyję.

Ambulatorium punktu obozowego – chorzy czekali na śniegu na przyjęcie przez lekarza. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Marian Jonkajtys – Kresowe Dzieci

Życie Polaków – z miast i osiedli

Na Ziemiach Wschodnich rozsianych:

Z łąk nad Wilejką, z borów Podola,

Z Wołynia pól buraczanych.

Cierniem, nie różą – było usłane

W upływającym stuleciu,

Los w czasie wojny – Drugiej Światowej

Nie szczędził Kresowych Dzieci.

Piotrka z Nieświeża,

Jóźka – ze Lwowa,

Z Wilna – Teresy i Ziutka,

Z Grodna – Grażynki, Antosia – z Brześcia,

Maniusia – spod Nowogródka.

Wdarli się do nich, nocą żołdacy

Na krzywdę i na ból slepi –

I wysiedlili wraz z rodzinami

W Sybiru lasy i stepy…

A tam, w Sybirze – nędza, katorga,

Śmiertelny mróz i zawieje…

Nagle amnestia: Sikorski – Anders.

Ożyły w sercach nadzieje.

Piotrkom z Nieświeża,

Jóźkom – ze Lwowa,

Z Wilna – Tereskom i Ziutkom,

Z Grodna – Grażynkom,

Antosiom – z Brześcia,

Spod Nowogródka – Maniutkom.

Z tajg Syberyjskich, z Kazachskich stepów,

Z głodnego Uzbekistanu

Dotarły cudem – Dzieci szkielety

Do gościnnego Iranu.

Generał Anders – w polskich osiedlach

W Afryce, w Indiach, w Australii

Stworzył im szanse – by wiarę w Boga

I w ludzi – znów odzyskali.

Piotrek z Nieświeża,

Jóźko – ze Lwowa,

Z Wilna – Tereska i Ziutek,

Grażynka – z Grodna,

I z Brześcia – Antoś,

Spod Nowogródka – Maniutek.

Dziś – po pół wieku, po całym świecie

Rozsiani, z dala od Kraju

Do tamtych przeżyć – Kresowe Dzieci

Myślami często wracają.

A… że po roku, któreś z ich grona

Przekracza już „smugę cienia” –

Niech ta piosenka, chociaż imiona

Uchroni od zapomnienia…

Piotrka – Nieświeża,

Jóźka – ze Lwowa

Z Wilna – Teresy i Ziutka,

Z Grodna – Grażynki,

Antosia – z Brześcia,

Maniusia – spod Nowogródka.

Areszt przejściowy w pobliżu sowiecko niemieckiej linii demarkacyjnej zima 1939 r. Rysunek nieznanego łagiernika. Źródło: IPN

Marian Jonkajtys – Ten Ktoś…

Gdy ktoś

Nim chleb na kromki

Porozdziela nożem

Palcami na bochenku

Znak krzyża położy…

Gdy ktoś

Kawałek chleba,

Na drodze lub w lesie

Znaleziony,

Ostrożnie

Z pietyzmem podniesie,

Wyrażając –

Dla wielu

Przesadny szacunek –

I złoży na nim

Bogu dziękczynny pocałunek…

Ten ktoś,

Możesz mi wierzyć

W pełnym zaufaniu,

Kilka lat na Syberii spędził.

Na zesłaniu…

Marian Jonkajtys – Dochodiaga

W łagrach zagłady Hitlera

Jeńców-więźniów, w skrajnym stanie

Śmiertelnego wycieńczenia,

Nazywano „muzułmanie”.

Łagierników stalinowskich

Słynna triada głodu plagi:

Szkorbut – pelagra – dystrofia,

Przemieniała w „dochodiagi”.

Specjalnego komentarza

I objaśnienia wymaga

Dla Polaka współczesnego

Owa nazwa – „dochodiaga”.

„Dochodit” – ma wiele znaczeń

Tu – może nam trzy wskazywać:

Dojść do dna… Dobiegać kresu

Życia… czyli dogorywać!

A łagiernik „dochodiaga”

Łączył też cechy trojakie:

Dno psychiczne… Dno fizyczne…

Krok od śmierci… Był zdechlakiem!

Inne myśli – prócz jedzenia –

Głód mu eksmitował z głowy.

I organizm zmieniał cały

W jeden przewód pokarmowy!

Szkielet obleczony skórą…

Drżące truchło dystrofika…

Ludzki wrak – wysysający

Zgniłe resztki po śmietnikach.

Otępiały człeka szczątek

Z drętwiejącym serca biciem;

Głuchy, zapatrzony w pustkę,

Bezwiednie kończący życie.

Rzęch – niezdolny już do pracy

W polu, w tajdze czy w kopalni.

Czasem gnany do sprzątania.

Najczęściej do „umieralni”.

Takiej przyszpitalnej izby,

Która przeznaczoną była

Do składania w niej pół-trupów

Nim zasypią ich w mogiłach.

Tysiące polskich „dochodiag”

Pochłonęły na Syberii

Czarne otchłanie GUŁAG-u

W „Białych krematoriach Berii”…

Budowa trasy kolejowej Kotłas – Workuta przez Dżintujskije Bołota, ukończona w kwietniu 1943 r. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Marian Jonkajtys – Konwój

W obozach dodatkowo

Każdemu dał za swoje

Codzienny marsz do pracy

I powrót – pod Konwojem

Z Konwojem żartów nie ma.

Sprzeciwu on nie znosi.

– Nie rozmawiać w szeregu.

– Niczego nie podnosić.

– Wziąć się pod ręce… Głowy

Opuścić… i na boki

Nie patrzeć… Isć do przodu

I żwawiej stawiać kroki. –

Czsami było – „padnij” –

Gdy Konwój się nie śpieszył

I śmiał się tuż nad głową

Krótka serią z pepeszy.

Kolumny szły piątkami

(Bo liczyć było łatwiej)

Najgorzej łagiernikom

Było w piątce ostatniej.

Znęcano się nad nimi.

Lżono, bito kolbami.

Słabnących w marszu szczuto

Wyszkolonymi psami…

Niektórzy do dziś we śnie

Słyszą te ostrzeżenia:

– Krok w lewo, czy krok w prawo –

Strzelamy. Bez uprzedzenia…

Marian Jonkajtys – Co to jest Syberia?

Proszą nas – nie tylko młodzi

Ludzie – by im wytłumaczyć,

Co słowo „Sybir”, „Sybirak” –

Naprawdę dziś w Polsce znaczy.

Ich niewiedza – to rezultat

Historią manipulacji

W podręcznikach PRL-u,

Kremlowskiej indoktrynacji.

Pierwszy przykład: o Kołymie

Z podręczników się dowiecie,

Że to rzeka… A to łagry

Zagłady. Największe na świecie!

Drugi fakt: polski Sybirak

To nie Norylska mieszkaniec.

Lecz za to tylko, ze Polak,

W lody Sybiru – zesłaniec!

Bo dla Polski słowo „Sybir”,

Z perspektywy historycznej,

To pojęcie znacznie szersze

Od nazwy geograficznej.

To nie tylko obszar stepów,

Tundry, tajgi, wiecznych lodów;

Od Uralu – na Zachodzie,

Po Kamczatkę – rubież Wschodu…

Nie tylko dziesięć milionów

Kilometrów kwadratowych

Ziemi, w głębi swej kryjącej

Zasób bogactw wyjątkowych:

Złoto, srebro i diamenty,

Nieprzebrane złoża gazu,

Węgiel, ropę, siarkę, uran,

Miedź, boksyty i żelazo!

Dla Polaków – nazwa Sybir

Niesie inne tez znaczenia…

To symbol zesłań, katorg;

Śmierci za Polskę, cierpienia!

W „Świętej Rusi”, naśladując

Niewoli tatarskiej czasy,

Carowie – podbite ludy –

Na Syberię gnali w jasyr!

Tam Sybiru skarby ziemi

Dla Katarzyny-carycy,

Wydzierali kilofami

Pierwsi polscy buntownicy!

Potem – przez lat prawie dwieście –

Za każde Polskie Powstanie,

Czy tylko „zryw ku Wolności”:

Kibitka – Sybir – Zesłanie!

A po 17-tym września,

Po czwartym Polski rozbiorze,

Nie kibitki – a bydlęce

Wagony, na szerszym torze.

I wywlokły na Syberię,

Jak bydło – te wnyki-wagony,

Mężczyzn, kobiet, starców, dzieci –

Z Kresów – prawie dwa miliony!

Tam, im – w łagrach i więzieniach,

W tajdze, w stepach kołchozowych –

Pracą, chłodem, wszami, głodem –

Polskę wybijano z głowy!

Sybir… To historia polskich

Doznań martrologicznych…

A nie zwykłe określenie

Terenów geograficznych…

To setki tysięcy mogił

Naszych ojców-Sybiraków…

Tych, co padli za Ojczyznę!

Na dwu-wiecznym zesłań szlaku!!!

Budowa trasy kolejowej przez zamarznięte bagna nad Peczorą. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Marian Jonkajtys – Białe krematoria

Dla każdego Polaka

Oświęcim-Brzezinka,

Majdanek, Bełżec, Stutthof,

Sobibór, Treblinka –

To pomniki męczeństwa

Drugiej wojny Światowej

Utrwalone na zawsze

W pamięci zbiorowej.

Dymiące krematoria,

Gazem trujące łaźnie,

Zbrodnicze doświadczenia,

Bestialstwa, sadyzm, kaźnie…

znamy i pamiętamy

Ubermenschom z Zachodu

Lecz wciąż za mało wiemy

O ludobójcach Wschodu

KATYŃ, MIEDNOJE, CHARKÓW –

Wciąż jeszcze odkrywamy.

Inne miejsca – w większości

To nadal „białe plamy”.

A przecież łagry Syberii,

Jej wiecznych lodów zony

Wchłonęły

Bez rozgłosu

Ludzkich istnień

Miliony…

Tam

Setki tysięcy Polaków

Za Wolność, Polskę i Wiarę –

W bezimiennych mogiłach

Z życia złożyło ofiarę.

Nazwy tych miejsc

Pół wieku

Skrywała tajemnica.

Spiszmy je

Dla potomnych

Na serc naszych tablicach:

WOŁOGDA, KOTŁAS,

WORKUTA, WIATKA,

NORYLSK, CHATANGA,

WIERCHOJAŃSK,

KAMCZATKA…

URALSK, AKTIUBIŃSK,

ORSK, KUSTANAJ,

BIJSK, BARNAUŁ,

NOWOSYBIRSK, AŁTAJ…

SIEMIPAŁATYŃSK,

AKMOLIŃSK, KURANDA,

TIUMIEŃ, KURGAN,

KOKCZETWA, KARAGANDA…

BRACK, IRKUCK,

NERCZYŃSK,

BODAJBO, AŁDAN,

KOŁYMA, JAKUCK,

OCHOCK, MAGADAN…

Tam mróz

W sen wieczny

Myśli przemieniał…

Oddech –

W srebrzystą pianę…

Tam

Ptaki w locie

Padały martwe…

Szyny pękały jak szklane…

Te miejsca

w młode serca Narodu

Niech w szkołach

Wpisze historia…

Te stacje

Polskiej Golgoty Wschodu!

Te „Białe krematoria!”…

Pieszy konwój – pozostający w tyle więzień. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Anna Czartoszewska – Byle do niedzieli

Kobietom Sybiru

W niedzielę, na odświętny obiad

kobiety Sybiru

rozpuszczały śnieg w garnku.

–

Rosół ze skórzanego paska

miał smakować, ale nie smakował,

napełniał jedynie ciepłem głodne żołądki,

ciepłem krótkotrwałym.

–

Pod garnkiem tańczył leniwy płomień,

dzieci przynosiły z pola zasuszone łajno

i dorzucały do ognia, byleby nie zgasł,

byleby nie zgasł…

szeptały ciepłolubne modlitwy.

–

Na drugie danie musiała wystarczyć

garść korzeni stepowych traw, były słodkie,

robiły za deser i podwieczorek.

–

Na kolację kobiety Sybiru nie nakrywały stołu,

układały dzieci na siennikach i karmiły snem.

Snem, że jutro znów będzie niedziela, tylko inna, lepsza.

–

I była…

kiedy w poniedziałek udało się zdobyć jajko i chleb,

dzieci myślały, że dalej śnią.

–

Kobiety Sybiru najbardziej bały się piątku,

tego ani trochę niepachnącego niedzielą,

bez okruszka nadziei, z zamarzającą łzą

i śladami rozwalających się butów

na ścieżce po śmierć.

–

Tyle już przecież naoglądały się sobót bez zmartwychwstania

i grobków pod sosenkami,

tyle tygodni udawały, że tak da się żyć…

–

Ale ile można udawać…

Chory więzień odmówił wyjścia do pracy. „Siewżeldorłag” (Północny Obóz Budowy Kolei) zimą 1940 r. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Jolanta Maria Dzienis – Nad Bajkałem

Tam gdzie Bajkału głębię otaczają traw łany

Odnajdziesz wzgórze wysokie azyl kormoranów

Ty – dziecko w Sybir zesłane – te strony pamiętasz

Tajgi ostępy krwawy pot opuszczony cmentarz

Wspominasz pierwszą miłość w mroźnym styczniowym słońcu

Stukot kół pociągu w strasznej podróży bez końca…

–

Do dzisiaj budzisz się z krzykiem w księżycowe noce

Słyszysz w snach szczęk nożyc ścinających warkocze

Osaczają cię marzenia wstydliwie dziewczęce

Nie o pantofelkach modnych czy pięknej sukience

A o ciepłej kufajce, trepach wystruganych z drzewa

I o dużym kawałku niespleśnianego chleba…

–

Dzisiaj chcesz tam wrócić choć reumatyzm doskwiera

Odnaleźć ślady po grobach i nędznych kwaterach

Wykupujesz szybką wycieczkę tam i z powrotem

Nie bydlęcym wagonem lecz tanim samolotem…

Tak wiele lat minęło a ciągle krwawią rany

Do krzywdy nam uczynionej w myślach powracamy…

Katarzyna Grabowska – Bez słowa skargi

Usta

zasznurował mi mróz

wspomnienia

wyparłam za progi lepianki

–

wybacz mi córeczko

że sceny z piekła

schowałam przed tobą

w najdalszych lasach Syberii

Katarzyna Grabowska – Pociągi śmierci

Za to

że była Polką

patriotką

żoną groźnego wroga

–

skazana

–

patrzeć

jak głód odbiera dzieci

jak śnieg grzebie bezsilne ciała

jak przekleństwo zsyłki

odbiera człowieczeństwo

–

skazana

przez władczy los

***

Są słowa klucze

zielone

jak Katyńskie lasy

z orłem przestrzelonym

na wysokości czaszki

–

długie

jak towarowe pociągi

z bydlęcymi wagonami

pełnymi starców

kobiet i dzieci

spragnionych

kropli litości

–

głodne

o martwym kolorze

niesprawiedliwej śmierci

słowa

wywiezione

w głuszę tajgi

Napad kryminalistów obozowych na tzw. zapadników (ludzi przywiezionych do łagru z rejonów włączonych do ZSRR) w obozie przejściowym Ajkino zimą 1940 r. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Krystyna Gudel – Bezimiennej Sybiraczce

kobieta w zielonej sukience

nie roni łez wypłakała wszystkie

w lutym roku czterdziestego

–

stężała pierś matki

nie koiła pragnienia a głód

nie dawał za wygraną

–

obce ręce chwyciły w biegu

rozkrzyczane niemowlę

jak porzucone pisklę

–

smak cudzego gałganka i czas

pobytu w ochronce to ślady na duszy

i ciele wytrawione obcością

–

jak odróżnić swoich

od nieswoich jak zrozumieć

szkaradny los

***

Krystyna Gudel – Sybiraczkom

za kolczastym drutem

resztki horyzontu

–

po tamtej stronie

–

rozmywa się pytanie

o sens

–

w odpowiedzi

brak odpowiedzi

–

i

skowyt człowieczeństwa

w bydlęcych wagonach

***

Krystyna Gudel – Sybirakom

słyszałam o kraju

gdzie wiatr ciągle wyje

błagając o miłosierdzie

a ziemia użyźniona

struchlałą kością

rodzi wciąż nowe

–

tam spod paznokci

wykradano resztki życia

a srebrna Dźwina

krową mleczną była

–

drzewa wydarte

wiecznej zmarzlinie

wskrzeszały życie

w sztywniejących ciałach

–

o ogniu błogosławiony

–

słyszałam o kraju

gdzie dzieci polskie

grzebały ojców

kopały groby matkom

–

słyszałam o kraju

bez sumienia

Pierwsza faza budowy łagru w tajdze, do czasu postawienia baraków więźniowie spali w skleconych z gałęzi szałasach. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Janina Jakoniuk – Kobieto Sybiru!

Nieszczęsna ofiaro czerwonej gwiazdy!

Podstępnie i przemocą

wywieziona w bydlęcym wagonie,

drżałaś z zimna i lęku.

–

Twoi obrońcy

z przestrzelonymi czaszkami

legli w dołach śmierci,

utajeni przed światem.

–

Wokół nieogarniona biel.

Znikąd nadziei!

Mróz i głód zabijał twych bliskich

znacząc trupami drogę na wschód.

–

Uczepiona nici życia,

pełna wiary w Boga.

Widziałaś jak twoi oprawcy

wdeptują  w błoto dziesięcioro przykazań!

–

Z pokaleczonymi dłońmi,

z ropiejącymi dziąsłami,

wyrąbywałaś polany

w syberyjskiej tajdze.

Uśmiech na twojej twarzy

zmazała posępność podbiegunowej nocy.

Wdzięk i gibkość ciała

przygniotły kłody drewna.

–

Pod  łagiernymi łachmanami

skrywałaś serce pełne miłości

do bliskich i utraconej ojczyzny.

–

Musiałaś żyć i przetrwać.

Wyrwać się z rąk oprawców.

O spełnienie tego snu

błagałaś  Boga.

–

Gdy zbrodniarze chwycili się za gardła

zajaśniał promyk otuchy.

Zelżały więzy.

–

Spełnił się cud zmartwychwstania.

–

Irena Słomińska – Zniewolenie się nie wypełniło

Piękno i groza. Mróz, śnieg, życie

zakrzepłe w podniebnych jodłach.

Ból, trud i hartowana mrozem siła,

gdy z uporem walczysz o podstawowe:

iskrę ciepła, kęs jadła, wspomnienie.

Już od wieków twój pomnik wznosi stalowe powietrze

Żono Polko, Matko Polko, kobieto Sybiru.

I ja, choć niezdolna pojąć realiów twego życia,

kłonię przed tobą posrebrzoną głowę.

Wpisane w obcą ludzką – nieludzką ziemię kości

kreślą szlak tułaczki, zniewolenia,

które jednak się nie wypełniło…

–

A dzisiaj… pamięć niepełną rzucam

na gorejący stos historii. W nim zapłonęła

nadzieja, że trud i poświęcenie nie umarło.

Zagubione w swojej codzienności późne wnuki

odnajdą własną drogę do ciebie

Żono Polko, Matko Polko, kobieto Sybiru.

–

Twój napowietrzny pomnik wprawia w drżenie

mroźne, dostojne, rozpaczne wspomnienie

naszego oddechu.

Leonarda Szubzda – Gdzie Polska

kolbami otworzyli drzwi

potem bydlęce wagony

i długa droga

–

nie-wró-ci-cie

stukały koła pociągu

–

na stepie pod Karagandą

wysypali tobołki i łzy

–

nie wrócicie

drwił wiatr

gdy z ziemianek patrzyli

na zachód

–

nie opuszczaj  Matko

tu nawet  ptaki obce

–

pod Jej obronę

uciekali się każdej godziny

tęsknoty

–

w słowa pacierzy

elementarz  modlitewników

–

kolczasty drut

chroni mogiły

w stepie znaczonym krzyżami

gdzie Polska

Pieszy konwój – maszerująca kolumna więźniów, obok drogi leżą zastrzeleni ci, którzy nie mieli sił iść dalej. Rysunek nieznanego łagiernika opublikowany w wydawnictwach II Korpusu. Źródło: IPN

Halina Wiszowata – Tak to tak

Koła wystukują

Monotonną pieśń

tak to tak

tak to tak

tak to tak

Dokąd nas zaprowadzi ten rytm?

Do celu jakiego? Udręki?

Ciasno tu jeden przy drugim

W wagonie towarowym bez okien

Nozdrza drażni kwaśny odór

Niemytych ciał

Ile to już dni? Nie wiem

Straciłam rachubę

Głodni brudni

Zmarznięci i wyczerpani

Wszyscy bujamy się w ten sam rytm

Resztki suchego chleba podaję córeczce

Zjada łapczywie

Zewsząd patrzą na mnie

Duże wygłodniałe oczy

Nie mam więcej

Mruczę nieśmiało

Czuję się winna spuszczam wzrok

I przytulam córeczkę do piersi

Zasnęła zmęczona płaczem

Śpij dziecko Śpij

Może ci się przyśnią

Aniołowie niebiescy

Czuwający nad światem?

Rozmyślam

Gdzie oni są?

Tyle cierpienia i zła

Kołysze mnie i miota

Przymykam oczy

Trwam w półśnie

Stuka mi w mózgu

tak to tak

tak to tak

tak to tak

Nagle pisk hamujących kół,

Czy to już koniec naszej podróży?

Otwierają się masywne drzwi

Powiew mroźnego świeżego powietrza

zatyka nie mogę oddychać

Ktoś krzyczy to tylko postój

Wniesiono wiadro z czymś do picia

I trochę zmarzniętego chleba

Para unosi się zachęcająco

A ja marzę

O filiżance gorącej aromatycznej kawy

Kto żyw walczy zajadle o chleb

Wyrywając go sobie z rąk

Tym leżącym obok

Niepotrzebna już kromka chleba

Odeszli przedwcześnie

Wyrzucają ich jak bezużyteczny śmieć

na zaśnieżony peron

Panie weź ich do nieba

Zaryglowano drzwi

I znowu słyszę

tak to tak

tak to tak

tak to tak

Uncategorized

Nawigacja wpisu

Previous Post: WSPOMNIENIA
Next Post: PIEŚNI

Copyright © 2025 Podlaskie Stowarzyszenie Pamięci Zesłańców Sybiru.

Powered by PressBook Masonry Dark